sobota, 23 lutego 2013

Wyjątki z pamiętnika — problemat nr 1

Ktoś mi kiedyś powiedział, że lepiej spod
przymrużonych powiek nieco lękliwie spoglądać
w przyszłość, aniżeli z szeroko otwartymi
oczami, śmiało oglądać się za siebie, w przeszłość.

Tak jak zapewne i Ty byś postąpił, obruszyłem się może trochę na zapas, jeszcze nie wiedząc, czy naprawdę właśnie tak to odbieram.

Mijały wszelako lata, niektóre z nich pozostawiały wrażenie, jakby trwały nie rok wcale, a co najmniej trzy lata. Inne przeciwnie — z trudem przypominałem sobie jakiekolwiek wydarzenia osadzone w tamtym konkretnym czasie. Stale otaczali mnie ludzie; lecz raczej tak, jak na ulicy — gdy owszem, tłum niemały, ale ludzie jedynie mnie mijają, czasami może potrącają, ale i to zazwyczaj niechcący. Czasami czułem się wręcz tak, jakbym w jakiś niepojęty sposób dostał się do jakiegoś filmu — zamiast być jego widzem, stając się jednym z jego bohaterów. Przy czym, bohaterem-nieudacznikiem, pomyłkowo zwerbowanym do obsady.

I tak obijając się o te wszystkie dni życia, napotykając na swej drodze rozliczne przeszkody, bariery czasem tak wielkie, iż nawet obejść je było nieludzko trudno, napotykając nieliczne okruchy życzliwości ze strony bliźniego, znalazłem w stercie papierzysk tę małą karteczkę. „… lepiej spod przymrużonych powiek …”; nawet nie poczułem łzy toczącej się po policzku; tyle lat minęło, a tamte proste słowa wciąż tak aktualne, teraz już nie mam co do tego żadnych wątpliwości. To żaden heroizm rozpamiętywać dni przeszłe, podsycać dumę tymi wspaniałymi, wielkodusznie przymykać oko na tamte (chyba nieliczne, prawda?!) życiowe wpadki i nie­po­wo­dze­nia. Ileż odwagi trzeba, by choć lękliwie zerknąć w drugą stronę, spróbować objąć planami nie dzisiejsze popołudnie, przy ciepłej herbatce, ale całe lata naprzód. Wykrzesać z siebie choć tę odrobinę męstwa, by podjąć próbę ich realizacji, by później — po latach — owszem, spojrzeć ponownie wstecz, ale już z jakże odmiennej perspektywy. I tak jest niewątpliwie lepiej…

1997.10.16 Polana Sralówki (Gorce)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz